Pawel
Administrator
Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań i okolice
|
Wysłany: Wto 21:05, 02 Gru 2014 Temat postu: Peter Brown: "The Love You Make" |
|
|
kolega podarował mi książkę Petera Browna, bliskiego współpracownika Briana Epsteina w NEMS, i dyrektora w Apple, "The Love You Make" z 1983 roku.
Peter Brown był jednym z najbardziej zaufanych ludzi Beatlesów.
Był m.in drużbą Johna na jego ślubie z yOkO, był obecny na ślubie Paula i Lindy, spędzał z nimi sporo czasu.
Tym bardziej jego książka jest ciekawa, bo dowiadujemy się pewnych historii z samego źródła.
Ponoć Beatlesi nie byli zbyt zadowoleni z ksiązki Petera Browna, gdyż zdradza w niej pewne rzeczy, które zawsze pozostawały taboo.
-------------------------------
no więc czytam sobie,
nie powiem, książka bardzo wciągająca, przyjemnie i dość szybko się czyta chociaż czcionki to chyba nie mieli mniejszej w drukarni
wiedziałem wcześniej, że Ringo był chorowity i chuderlawy, i że nie jest specjalnie wykształcony
ale teraz dowiedziałem się szczegółów.
Ojciec, Richard Starkey Senior, porzucił rodzinkę, gdy Ringo miał 3 latka, od tamtej pory mały Ritchie widział tatę w sumie 3 razy
Mama, Elsie, podjęła się pracy w barze by utrzymać siebie i synka, mały Ringuś całymi wieczorami siedział sam w domu.
Gdy Ringo miał 7 lat, i pierwszy rok nauki w szkole za sobą, zachorował ciężko, 10 tygodni był w stanie śpiączki, rok przeleżał w szpitalu.
Miał 8 lat, i nadal nie umiał czytać ani pisać.
To, że w koñcu opanował tę sztukę zawdzięcza współczującej sąsiadce, która się nim zajęła.
Gdy miał 13 lat zachorował jeszcze gorzej, tym razem 2 lata spędził w szpitalnym łóżku, gdzie z nudów zaczął walić w bębenek zabawkę, którą ktoś mu podarował.
Gdy wyszedł ze szpitala, miał 15 lat, i do żadnej szkoły już w życiu nie powrócił.
Miał pracować na kolei, ale po paru tygodniach zwolniono go ze względu na ... słaby stan zdorwia.
W koñcu wujek załatwił mu posadę u stolarza
Jak widać, Ringo specjalnym intelektualista, jak John, nie byłl ub raczej nie miał szansy być.
Historie o tym, że podczas sesji Beatlesów zwykle siedział w kącie i czytał komiksy z Myszką Miki, nie wydają się zatem wyssane z palca
-------------------------------------
czytam dalej (trochę skaczę po rozdziałach)
słyszałem już o Johnie wyrzucającym przez okno żywą świnkę, czytałem już że potrafił wejść na scenę naguteñki, z jedynie deską klozetową na piersi,
teraz dowiedziałem się jeszcze, że okno Johna w Hamburgu wychodziło na kościół katolicki,
John lubił zabawiać się w ten sposób, że pluł na przechodzących do kościoła ludzi, wieszał napełnione wodą kondomy, a jednego razu nadmuchał kondom i zrobił z niego kukiełkę Jezusa Chrystusa
to wszystko działo się w pierwszej połowie 1962 roku (John miał 22 lata)
Zabawne!
-----------------------------------
tym razem skoczyłem parę rozdziałów do przodu
John wreszcie naprawdę mi zaimponował. Kolejny fakt, o którym wcześniej nie wiedziałem.
Oto wakacje w roku 1969.
John i yOkO w apogeum uzależnienia od heroiny i innych specyfików.
Postanawiają oczyścić się (nie wiem czy zerwać z nałogiem ale na pewno oczyścić się.)
Wyruszają jachtem, razem z Peterem Brownem i Magicznym Alexem, na odludne wysepki gdzieś w okolicach Grecji.
Słoneczne wakacje z dala od tłumów fanów i mediów.
Ten tydzieñ czy dwa chcą być czyści.
Faktycznie nic nie biorą.
Ale nie-branie powoduje, że atmosfera zagęszcza się z dnia na dzieñ.
Stają się poirytowani, John z trudem trzyma nerwy na wodzy, co i tak nigdy nie przychodziło mu łatwo.
I w koñcu jest tak nabuzowany, że .... tak jak załatwiał sprawy wcześniej z Cynthią, tak samo sprawia w koñcu solidny łomot yOkO
(Cały powyższy fragment to w zasadzie tłumaczenie z ksiązki Browna.)
Jestem pod wrażeniem, nigdy bym się nie spodziewał, ze John mógł natłuc yOkO
Teraz zaczynam rozumieć sens takich piosenek jak "Jealous Guy"
Skaczę po książce znowu, tym razem cofam się.
Teraz o Stu, którego w którymś momencie zaczęli prześladować wszyscy Beatlesi, łącznie z Johnem, który wcześniej był jego najlepszym kumplem.
Paul, który chyba nigdy nie nadawał na tej smaej fali co Stu, poczynia na scenie w Hamburgu jakieś prowokujące uwagi, zdaje się, że na temat ukochanej Stu - Astrid Kirchherr.
Sprowokowany Stu rzuca się na Paula.
Ale Stu jest mały, chudy i mizerny, a Paul dwa razy większy i silniejszy.
Stu dostaje niezły łomot od Paula.
tacy to panowie Beatlesi byli porywczy
----------------------------------
[...]
Jeszcze slowo o samym tytule ksiazki, ktorego dobor nie byl przypadkowy w kontekscie wypowiedzi Browna o Beatlesach.
'The Love You Make' to fragment slynnych slow piosenki The End - Milosc, ktora dajesz rowna sie milosci ktora otrzymujesz.
Tytul dodaje ksiazce wyjatkowego cynizmu, a nawet oskarzenia o brak uczuc dla Epsteina, swoich wspolpracownikow, zon, dzieci a na koncu dla samych siebie.
Oskarzycielska ksiazka z cynicznie dobranym tytulem.
Ale poczytac warto. Dla rownowagi pogladow o The Beatles.
Post został pochwalony 0 razy
|
|